Szukaj na tym blogu

piątek, 27 września 2013

ucieczka kaktusów

Nagły spadek temperatury wzbudził niepokój o stojące na zewnątrz kaktusy. Biedaki! Rozumiem jeszcze zimno w nocy - gorąco w dzień, ale deszczowo, brak słońca, zimno w dzień i w noc - pogoda niekaktusowa.
Ubrałam ciepłe kalosze, sweterek w stylu Kurta Cobaina (miał taki na koncercie Unplugged w MTV jak byłam młoda), i poszłam oblukać czy dają radę.




Spotkałam jaszczurkę ze złamaną nogą, ona tam mieszka na stałe. Mrugnęła do  mnie lewym okiem i poszła za puszkę po whiskey, która wala się tam po ostatniej imprezie.
Wieczorem ochłodziło się bardziej, a w radiu usłyszałam piosenkę Myslovitz Telefon i jakoś tak jesiennie wybrzmiała, pomyślałam o dawno zapomnianym uczuciu jesiennej melancholii. Kto by pomyślał, że nawet na to może zabraknąć czasu. Resztkami uwagi uchwyciłam słowo PRZYMROZKI.
Można się było tego spodziewać, wszystko na to wskazywało - narzucanie się Cobainowego swetra, zwycięstwo whiskey nad piwem, melancholia i jesienne piosenki o miłości.
Tak tak, uciekajcie!
I uciekły trzęsąc areolami do domu.


2 komentarze:

  1. Moje już od jakiś dwóch tygodni w domu na parapecie powoli zasypiają... W tym sezonie miały bardzo średnie warunki, balkon mały, bez zadaszenia, wystawa wschodnia i słońca mało. Na szczęście to mieszkanie przejściowe i już w styczniu wyprowadzam się na swoje, balkon od południa i taras na dachu. Już doczekać się nie mogę nowego sezonu :) Pozdrawiam!

    Ps. Piękne okazy! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty naprawdę masz rękę do kaktusów. Rewelacyjne są! :)

    OdpowiedzUsuń