Szukaj na tym blogu

sobota, 2 października 2010

jesień w kaktusiarni

Całkowicie zaniedbałam bloga, ale mam w zanadrzu kilka zdjęć kwitnących kaktusów. Nadeszła jesień i czas na podsumowania. Kwitło mi tego lata kilka kaktusów. Oczywiście na wiosnę mammillarie. To są niezawodne kaktusy i łatwo wywołać kwitnienie. Mam jednego takiego co to kwitnie kilka razy w sezonie.
Zakwitły również echinopsisy, a nawet opuncja.
Jeśli chodzi o wełnowce, to nie czuję się wygrana w tej wojnie. Mimo oprysków i dwukrotnego podlewania mosiplanem czuję, że robale nadal żrą moje kaktusy, a na jednej mammillarii na pewno są. Cóż, w zimie będę walczyć dalej.
Największym problemem tego lata było przechowywanie.
Ogólnie moje kaktusy lato spędzają na dworze, ale raczej pod dachem. Jednak w tym roku taras był w remoncie i kolczaki wylądowały pod gołym niebem. W suche słoneczne dni było ok, ale lato było mokre i deszczowe, więc dość mokły. Zwłaszcza pierwsze dni jesieni były ciężkie, bo lało niemiłosiernie i zimno zaczęło się robić przedwcześnie. Zabrałam je więc do domu. I powstał kolejny dylemat: gdzie trzymać te wszystkie doniczki z kaktusami przez zimę? Parapet nad grzejnikiem na pewno nie jest najlepszym miejscem. Cóż, na razie właśnie na parapetach umieściłam kaktusy. Może później coś się wymyśli. Jedno jest pewne: nie mam idealnego miejsca, o średniej temperaturze 10 stopni, do zimowania kaktusów... Niestety.