Szukaj na tym blogu

piątek, 22 marca 2013

Kaktusy w Kew Gardens w Londynie

Z rocznym opóźnieniem, ale lepiej późno niż wcale... W zeszłym roku byłam w Kew Gardens w Londynie, pod koniec stycznia. Było już dość wiosennie. Obejrzałam cały ogród, ale oczywiście najwięcej czasu spędziłam w szklarni z kaktusami. Fotorelacja:











wiosenne kwiatki

Co robić żeby kaktusy kwitły? Już o tym pisałam i każdy ma swoją metodę. Ogólnie warunki powinny być podobne do warunków naturalnych, w których rosną dane kaktusy. Czyli trzeba wiedzieć dokładnie co to za kaktus, gdzie występuje, jaki tam jest klimat i stworzyć mu podobne pory roku. Nie jest to łatwe i udaje się w szklarniach, gdzie można regulować temperaturę i wilgotność otoczenia.
W moich - domowych warunkach - robię co się da. Czyli zimą nie podlewam, a na wiosnę podlewam. Latem wystawiam na dwór i obficie podlewam. Oprócz tego nawożę, przesadzam i walczę z robalami.
Ponieważ, teoretycznie, jest wiosna (na razie polega to głównie na wydłużeniu się dnia), zaczęłam już podlewanie i nawożenie. Zakwitła mi już mammilaria i jeszcze nie pamiętam co. Szykują się kolejne kwiaty, na razie są pączki.




piątek, 8 marca 2013

Reminiscencje.

Małe wspomnienie fotograficzne z ubiegłego sezonu kaktusowego.



Przecudowny echinopsis. Kocham go. 





Przezimowały!

Idzie wiosna. Za nami zima, czyli pora roku, kiedy nie wiadomo co zrobić z kaktusami. Zimą kaktus powinien zimować. Ja też staram się to zrobić. Takie zimowanie polega na zahibernowaniu się i czekaniu na słoneczną wiosnę. Wtedy można rozkwitać. Czyli: nie jemy, nie pijemy, tylko czekamy. Ciało kaktusa robi się jakby mniejsze, ziemia wysycha, nic się nie dzieje. Tyle, że nie powinno być za ciepło. Niestety ja chłodnego miejsca na kaktusy nadal nie mam, dodatkowo stoją na południowym parapecie a powinny stać na północnym. Ale, mimo tych niesprzyjających okoliczności - sukces - przezimowały. Kilka wyrzuciłam co prawda, nie żal mi jednak, bo mam ich pełno. 
A co u wełnowców? Nadal się z nimi borykam. Jesienią pryskałam jakimś środkiem, już nie pamiętam jakim. Mój wniosek jest taki: trzeba pryskać wełnownce środkami na robale ssące i to trzeba to robić systematycznie tak aby dorwać dranie w różnych fazach rozwoju. Oprócz tego trzeba zdejmować wełnę i same robale z kaktusów w miarę ich pojawiania się. Jak jakiś kaktus ma dużo robali to najlepiej go od razu wyrzucić, niech nie rozsiewa zarazy. 




Za oknem resztki śniegu, a na parapecie: tłok.