Zrobiłam mały przegląd zimujących kaktusów. UUUU! Ratunku! Zobaczyłam jakiegoś jakby szkodnika na jednym z okazów. Siedział sobie taki mały, włochaty i udawał meszek na aeroli. Co robić?
Zauważyłam, że robali jest kilka, poleciałam do kuchni po drewniany patyczek do szaszłyków i chusteczki higieniczne. Tak uzbrojona zabrałam się do ratowania kolekcji. Patyczkiem zdejmowałam robala, na chusteczkę i rozgniatałam (był zielony w środku, opił się sokiem kaktusa). W ten sposób oczyściłam co się dało, a jednego echinopsisa wystawiłam na dwór na mróz, bo miał dużo tych wełnowców czy czegoś. Nazywam je wełnowce, ale nie wiem czy te robale nimi były, bo tak mi się tylko ta nazwa o uszy obiła. Zrobiłam zdjęcie, ale nie mam obiektywu makro i niewiele na nim widać.
Postanawiam częściej sprawdzać czy u kaktusów wszystko ok. Byle do wiosny!
Byle do wiosny...
OdpowiedzUsuńpoki co
Wesolych Swiat !!!!!!