Szukaj na tym blogu

czwartek, 29 stycznia 2009

Jest zima. Dla polskiego hodowcy amatora to oznacza: smutek i nostalgia. Nic się nie dzieje. Kaktusy pochowane po ciemnych i chłodnych kątach, pomarszczyły się i wyglądają średnio. Straciły swój świeży zielony kolorek. Jednym słowem cera ziemista ze zmarszczkami. Oczywiście zero podlewania. Hibernacja.
Nie wiem dlaczego zaczęłam pisać bloga kaktusowego właśnie teraz, pewnie z nudów. Jak na razie pozostają wspomnienia zeszłego lata.
No to wspominam.
Na początek piękna mammilaria, zakwitła, bo chciałam ją wyrzucić, wydawało mi się, że gnije...


A to prezent od bratowej Kasi. Miała pretensje, że doprowadziłam tego kaktusa do zmiany koloru z pięknego zielonego na przygnębiający brunatny. Rzeczywiście zmienił kolor pod wpływem słońca, do tego skurczył się przez zimę z braku wody. Ale jaki efekt! Piękne kwiaty. Sądzę, że to gymnocalicum.


A to echinopsisy od teściowej. Prezent udany, co roku kwitną wielokrotnie. Niestety kwiaty utrzymują się tylko 1 dzień, a właściwie 1 noc i pół dnia. za to pięknie pachną, konwaliowo.

2 komentarze:

  1. U mnie mamilaria też zakwitła, bo chciałam ją wyrzucić, też mi się wydawało, że zaczęła gnić, zdjęłam ją z parapetu, postawiłam za drzwiami na przesuszenie i wyrzucenie, ale coś tak zwlekałam z wyrzuceniem...a ona wtedy zakwitła, od tamtej pory nie wyrzucam żadnych kwiatów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, właśnie to przesuszenie i odpoczynek często wywołuje kwitnienie:) Albo strach przed wyrzuceniem;)

      Usuń