Wielka radość! Znajomi przychodzą, oglądają i dziwią się i pytają jak ja to robię, że im NIGDY nie kwitł żaden kaktus, itp. Kiedyś wydawało mi się to równie nieosiągalne a teraz? Kwitnienie niektórych kaktusów tak mi spowszedniało, że przestałam się tym podniecać. Tego lata na mojej półce kaktusowej było na prawdę kolorowo, cały czas były jakieś kwiatki.
Jak do tego doszło? Co takiego robiłam? Hm, po prostu: czary! Nic nie robiłam. Po odpoczynku zimowym zaczęłam je delikatnie podlewać. Potem spryskałam je jakimś syfem na wełnowce. Następnie wystawiłam na dwór, co jakiś czas obficie podlewałam. Zebrałam siły psychiczne i przesadziłam te, którym było już za ciasno w doniczkach. Posadziłam też te, które były kupione do 'domowych' doniczek. Dwukrotnie w ciągu sezonu podlałam nawozem do kaktusów. I tyle.
Z pelargoniami w skrzynkach było o wiele więcej roboty, i jeszcze kaktusy wybaczą jak zapomnisz je podlać, nawet przez dłuższy czas...